Referencje

Szanowna Pani Marcelino,

bardzo mi było miło ze mogłem tam być, poznać Panią to cudowne miejsce oraz prowadzącego. Już nie wspomnę o naszych modelach którzy dzielnie stawali mimo nie zbyt sprzyjających warunków na wysokości zadania.
Szkoda ze to tak szybko minęło ponieważ był taki ogrom wiedzy ze aż zal było odjeżdżać ale ja jestem mimo wszystko mega zadowolony.

Pozdrawiam serdecznie
Grzegorz Żyła

Kolejny raz odwiedziłem Złodziejewo. Tym razem były to warsztaty z postprodukcji ślubnej. Powiem Wam, że byłem już na wielu warsztatach u różnych fotografów, ale tak cudownego miejsca, osób i atmosfery, nie ma nigdzie indziej.

Zapraszam serdecznie do Złodziejewa! TAM w Złodziejewie czas płynie w rytmie Waszych serc, a Wasze apatary nie mogą nadarzyć za inspiracjami Waszych dusz.
Wszystko dzięki wspaniałej kreatorce nastroju MARCELINIE.

Mimo tego, że było zimno to atmosfera warsztatów była gorąca.
Dziękuję z całego serca za tak wspaniałą organizację, mega dawkę wiedzy i super atmosferę w tak magicznym miejscu.
mimo dalekiej odległości bo wczorajszy powrót zajął mi sześć godzin mogę napisać „warto było”.

Piękne rekomendacja i prawda o „czarach” w Złodziejewie. Każdy prowadzący u którego tam byłam odcisnął swój ślad na moim postrzeganiu fotografii. Do Hani też kiedyś przyjadę bo ze Złodziejewa wyjeżdża się również ze stanem ducha, nie tylko z kadrami, a to uzależnia.

Przede wszystkim chciałam podziękować za wspaniałe warsztaty. Miejsce, które tworzysz jest magiczne i to cudowne, że mogłam rozpocząć swoją przygodę z fotografią właśnie w Złodziejewie.

Cieszę się bardzo, że trafiłam do Was gdzie mogłam pierwszy raz spróbować fotografii ślubnej. Jako młoda mama, wymagającej córeczki nie mogłam sobie na tyle pozwolić na poszerzanie swojej wiedzy fotograficznej. U Was w jeden weekend dostałam taki zastrzyk wartościowych informacji i energii, za co bardzo dziękuję. Magiczne miejsce, które nie tylko dało mi możliwość zagłębienia się w fotografię ślubną ale także było odskocznią od dnia codziennego, swego rodzaju SPA dla przemęczonej mamy.

Marcelino,
kiedy rok temu odważyłam się przyjechać do Złodziejewa po raz pierwszy, wyjechałam z solidną wiedzą jak daleko mi do celu. Słaby aparat, kiepski obiektyw i rozwalone kolano to wystarczające powody, żeby się zniechęcić. Ale dowiedziałam się także, że warsztaty z Karolem, jedyne które mi się wyświetliły na FB jako reklama przed przyjazdem, to nie jedyne jakie istnieją na świecie i nie jedyne jakie odszukam w Złodziejewie, miejscu gdzie mogą spełniać się marzenia. To ostatnie akurat odkryłam od razu.
Do domu jechałam z przekonaniem, że byłam najsłabszym ogniwem tej grupy i że na warsztaty przyjechałam o lata świetlne za wcześnie, ale że od tego dna można się już jedynie odbić. To też cenne

Zdjęcia wtedy zrobione nie ujrzały światła dziennego.

Przez kolejny rok, emocjonalnie najcięższy jaki mi się trafił w życiu – tak bywa, dowiedziałam się o istnieniu Lightrooma i Photoshopu, dokupiłam aparat i kilka genialnych obiektywów, przekopałam Internet by zrozumieć błędy i spróbować zrozumieć wszystko, co mówił Karol. Przez rok marzyłam o dniu kiedy będę mogła wyrwać się z domu i wyjechać sama (znaczy z aparatem, obiektywami i nowiutką torbą na ten szpej) na weekend do Złodziejewa.

Warsztaty starałam się wybrać precyzyjnie.
Drewniak? Banach? Podsiedlik? Skłaniałam się ku ostatnim… Ale wreszcie odnalazłam słowo-klucz w nazwie warsztatów Hani: „malowanie światłem”. No przecież o to chodzi! To światło jest w fotografii najważniejsze! Wiedziałam to już zanim poznałam Karola

Kocham Rembrandta, a na zakupy chodzę z torbą z „Mleczarką” Vermeera… ach… umieć tak malować światłem…

Dopiero po zapisaniu się na warsztaty wyszukałam zdjęcia Hani w sieci i z podziwem i wirtualnym padnięciem na kolana (jestem już po operacji, ale uklęknięcie nie jest jeszcze możliwe), zrozumiałam, że znowu porwałam się z motyką na słońce. Te wszystkie nagrody… Marzyć o zrobieniu takich zdjęć to jedno, ale dotknąć i nauczyć się tej tajemnej wiedzy to drugie. Czy nie za wcześnie?
Mailowe pytanie przed warsztatowe o system lamp i wyzwalacze sprowadziło mnie z chmur na ziemie. Gwałtownie gruchnęłam i się obudziłam. Znowu się wpakowałam. Nie było moją intencją pracować w studnio. Ja tego nie potrafię. W jakim systemie lamp pracuję? To są jakieś systemy? Wypadałoby odpowiedzieć „w systemie lamp naftowych”, bo przy upadku z chmur palnęłam się też mocno w łeb. Ja to potrafię inwestować w siebie. Jak mało kto. No dobra. Zapłaciłam zaliczkę, to pojadę. Przynajmniej pojem smacznie i odpocznę w luksusie.

Podczas weekendu z Hanią, lampami, modelami, strojami, wyzwalaczami i uczestnikami, którzy po kilkanaście razy byli już w Złodziejewie (!!!) doznałam olśnienia. Wielu olśnień!
1. Studio nie gryzie, można nawet poczuć euforię, jak się wie, że zdjęcie wyszło.
2. Po zaledwie dwóch dniach można płynnie przejść ze stanu „co ja tu robię?” w stan „kupię sobie kiedyś takie lampy”.
3. Kompletny brak wiedzy w temacie i przyznanie się do tego pozwala bez wstydu pytać o wszystko i chłonąć jak gąbka. Teraz i ja się śmieję z zadanego na początek pytania, czy tymi systemami lamp to będziemy błyskać, czy one się będą palić cały czas…
4. Wypada poprosić modela by usiadł inaczej, zrobił inny gest, poprawić mu włosy, zachęcić do emocji, wydobyć z niego to, co chciałoby się zobaczyć na zdjęciu. Nawet zaczęłam umieć to robić.

Ale…
Najważniejszym dla mnie odkryciem tego sierpniowego weekendu w Złodziejewie jest Hania. Niezwykła, normalna, fantastyczna. Spodziewałam się zobaczyć Wielką Gwiazdę na miarę Jej nagrodzonych prac, a spotkałam ciepło, zwyczajność i emanującą radość ze zrobionych zdjęć. Nie krępowała mnie moja niewiedza i zadawanie głupich pytań, bez odpowiedzi na które nie zrobiłabym następnego kroku. Widziałam radość Sebastiana ze zdjęć żony i radość modela, że ma piękny strój do sesji. Dostrzegłam to zdziwienie, które towarzyszy szczerości intencji i radości z utrwalania emocji oraz światła na zdjęciach.

Na koniec jeszcze jedno odkrycie. Moje emocje.
Hania na warsztatach miała mi zrobić portret. Nie tylko mi, wszystkim uczestnikom. Chciałam i bałam się. Niespecjalnie lubię się na zdjęciach. No dobra, nienawidzę. Przed Hanią udało mi się otworzyć. Zaufałam jej, zrozumiałam że mnie nie „wyśmieje” tym pstryknięciem.
Po raz pierwszy w życiu miałam taką prawdziwą sesję, na której w dodatku chciałam być. Niewyobrażalne.
Do dziś nie wiem co się wydarzyło, ale Hani wzrok, gdy spojrzała na wyświetlacz aparatu sprawił, że z oczu poleciały mi łzy. Wiedziałam to, a potem także usłyszałam, że jest pięknie. I że ja tam jestem piękna. Niewyobrażalne.
To doświadczenie sprawiło, że wiem na pewno, że chcę takie emocje dawać ludziom. Jeśli choćby jedna osoba poczuje to wszystko, czego ja doznałam siadając przed obiektywem Hani, obstawiona lampami, stojakami, statywami lub chociaż jedną z wielu emocji, które poczułam, to warto.

Bardzo serdecznie dziękuję za wszystko, czego doświadczyłam. Jestem teraz lepszym człowiekiem.
Zdjęcie, które mi Hania zrobiła, a potem ofiarowała w dużym formacie, wywołane przez Duonet jak obraz w ramie, wisi na ścianie obok portretu prababci Wincentyny sprzed stu lat. Im dłużej na nie patrzę, tym bardziej wiem, że byłam we właściwym miejscu i o właściwej porze.

Kinga Kępa

Dziękuję, będę wracać
Kinga

Chciałabym umieć zapamiętać emocje, z którymi się spotkałam w Złodziejewie.
Czekałam, żeby się obudzić z pierwszego wrażenia ale ono nie mija.

Dziękuję za wszystko serdecznie
Kinga

Witam wszystkich bardzo serdecznie, jakiś czas temu miałam okazję uczestniczyć w warsztatach z Karolem i powiem jedno… petarda! Jestem zachwycona, do Złodziejewa z pewnością wrócę, po powrocie z warsztatów mam nadal głowę pełną pomysłów i te warsztaty pomogły wprowadzić mi wiele zmian w życiu, nad którymi długoooo się zastanawiałam. Karol, Marcelina, drodzy modele i uczestnicy warsztatów: bardzo Wam dziękuję, że stałam się częścią tej wspaniałej inicjatywy i tak dużo dzięki Wam wszystkim się nauczyłam i nadal uczę od innych uczestników, bo do dzisiaj mamy ze sobą kontakt. Dziękuję też wspaniałym Paniom kucharkom za te przepyszne dania, uwierzcie… ich też bardzo mi brakuje haha.

Pozdrawiam, Oliwia Wójcik Photo.

Dziękuję za ten czas, za zdobytą wiedzę, za odpowiedzi na pytania, za przyjazną atmosferę, za piękne otoczenie wewnątrz i na zewnątrz, za pyszne jedzonko – reasumując dziękuję bardzo, że mogłam uczestniczyć w tak cudownie zorganizowanych warsztatach.

Cieszę się niesamowicie, że byłam u Was i miałam okazję poznać tak fajnych ludzi. Miejsce magiczne, wymarzone dla fotografów.

Dziękuję bardzo.
PS. Pomidorowa the best!

Super warsztaty, warto było przejechać całą Polskę

Przepyszne jedzonko!

No i oczywiście najlepsza grupa

Bardzo dziękujemy – było mega!

Świetne miejsce z klimatem, ludzie niesamowici, grupa wspaniała.

Aż się nie chciało stamtąd wyjeżdżać!

Super warsztaty, masa wiedzy, piękne miejsce i zajebiste jedzenie!
Polecam każdemu i do zobaczenia na następnych!


Warsztaty w Złodziejewie
Zalesie ul. Szubińska1, 89-200

BĄDŹ NA BIEŻĄCO, NEWSLETTER